sobota, 23 marca 2013
Rozdział IV
Poczułam lekkie szturchanie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się w około. Nadal byłam w samochodzie, a przed oczami miałam zirytowaną Eleanor, moją opiekunkę.
- No w końcu wstałaś, nawet nie wierz jak ciężko się ciebie budzi.
- Przepraszam, po prostu kocham spać i najlepiej bym się stąd nie ruszała. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Uwierz mi, lepiej będzie ci się spało w łóżku. - odpowiedziala i po chwili powiedziala :
- Chodz, pokaze ci nasz dom.
Nie chcialo mi sie stamtad wychodzic, ale innego wyjscia raczej nie mialam. Po chwili wyczlapalam sie z samochodu i wyszlam zobaczyc dom. Jak go zobaczylam to myslalam, ze snie. Z wrazenia zaczelam sie szczypac. Eleanor spojrzala na mnie jak na idiotke i spytala :
- Co ty robisz?!
- Sprawdzam czy to sen.
- Zaskocze cie : TO NIE JEST SEN! - krzyknela mi zadowolona do ucha.
- Okeey ale krzyczec nie musialas.
Byl to palac, cos jak willa, z wielkim ogrodem, tylko tyle zdazylam zobaczyc.
- Chodz pokaze ci reszte podczas gdy pan wniesie te wszystkie walizki na gore. - tu zwrocila sie do szofera. Zaprowadzila mnie za ogrod gdzie zobaczylam ogromny basen, pierwsza mysl, jaka przyszla mi do glowy to skok do wody. Nawet w ciuchach, a co tam mam do stracenia. Jednak opanowalam sie i zostawilam sobie te rozrywke na pozniej. Potem otworzyla drzwi do mieszkania, a wtedy to juz wgl mi opadla tzw. '' kopara ''. Zobaczylam wielki salon z plazma na scianie i XBOXem na podlodze. Wiedziala co lubie. Lubilam grac w takie gierki, nie lubilam siebie za to, bo uwazalam ze to bardziej chlopskie zajecie. Ze salonu bylo wejscie na kuchnie, nie umialam zbytnio gotowac, ale zawsze chcialam sie nauczyc. Potem zaprowadzila mnie do lazienki, moj wzrok przykula dosyc obszerna wanna i lustro. Najlepsze zostawila na koniec - moj pokoj. Zawsze marzylam o takim, byl on naprawde duzy z wielka szafa, ogromnym lozem z baldachimem i biurkiem z laptopem lezacym na nim oraz regalem z samymi ksiazkami. W koncu Eleanor sie odezwala :
- I jak ci sie podoba?
- Jest wspanialy, dziekuje!
- Chcilabym cie oprowadzic po okolicy, bo akurat musze isc do sklepu, moze... - niedokonczyla, bo po pokoju rozleglo sie glosne burczenie dochodzace wprost z mojego glodnego brzucha. Eleanor zaczela sie smiac i dokonczyla :
- Moze chcialabys ze mna isc do sklepu, a potem pojdziemy do Nandos?
- Nandos? Co to jest Nandos?
- Taka knajpka z Fast-Foodem.
- Ok. Tylko sie przyszykuje, daj mi jakies 15 minut, ok?
- Dobra, bede czekac na ciebie na dole. - odpowiedziala po czym wyszla z pokoju. Udalam sie w strone jednej z 15 walizek. Wygrzebalam jeansowe spodenki, zolta koszulke z Jack Willsa, ubralam czarne trampki. Uwielbialam chodzic w trampkach i koszulkach z Jackiem Willsem, chodz byly to meskie koszulki. W koncu upielam wlosy w fikusnego koka po czym zeszlam na dol i wyszlysmy. Pokazywala mi rozne rzeczy i mowila co to jest, byla moim przewodnikiem, w koncu dotarlismy do Nandos.
- Postanowilam, ze to bedzie nasz pierwszy cel, bo dzwieki, ktore wydawal twoj brzuch byly przerazajace. - powiedziala Eleanor.
- Ostrzegam cie, ze moze nie wyjdziemy stad tak szybko, bo ja kocham jesc. - ostrzeglam ja, lepiej zeby wiedziala. Weszlismy do srodka, usiedlismy przy stoliku i zastanawialismy sie, jakie zamowienie zlozyc.
- Ja poprosze frytki i cole. - powiedziala El.
- A ja frytki, hamburgera, kurczaka, sprite'a. - odpowiedzialam kelnerowi, na co ten spojrzal na mnie jakbym byla brudna czy cos. Rozejrzalam sie po sobie, ale wszystko bylo ok. Od razu spytalam Eleanor :
- Dlaczego on tak na mnie dziwnie patrzyl?
- Bo tak duzo zamowilas. Myslalam ze z tym jedzeniem to zartujesz. Zreszta jeden chlopak caly czas sie na ciebie patrzy od momentu, gdy zaczelas skladac zamowienie.
- Serio? Ktory? - zapytalam z zaciekawieniem.
- Ten o tam. - wskazala po prawej stronie. Siedzial tam blondyn, ktory widac, ze byl farbowany, przyznam, ze , bardzo przykul moja uwage, bo mialam wrazenie ze juz go gdzies widzialam, ale szybko o tym zapomnialam gdy moje zamowienie sie zjawilo. Oblizalam sie po ustach jak jakis lakomczuch i zaczelam jesc. Gdy juz wszystko sprzatnelam Eleanor przeszywala mnie wzrokiem, postanowilam ja spytac, o co jej chodzi.
- Eleanor?
- Tak?
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Bo sie zastanawiam.
- Nad czym?
- Gdzie ty to wszystko miescisz? Jesz tyle a jestes chuda jak patyk.
- Nie wiem, ale to chyba dobrze nie?
- No tak.
Eleanor ogladala jakas gazete, a ja ogladalam wszystko dookola, rozejrzalam sie w prawa strone, a tam nadal byl ten chlopak i patrzal na mnie jakos tak dziwnie. Od razu odwrocilam wzrok i w ciagu nie calej minuty wypilam moje picie. Chcialam stad isc jak najszybciej, bo glupio mi bylo, caly czas czulam na sobie jego wzrok. W koncu Eleanor tez chciala wyjsc, wiec wyszlam stamtad jak blyskawica. Potem poszlismy do slepu na zakupy. Ladowalam do wuzka co popadnie, po prostu mialam na wszystko ochote, a El sie do mnie usmiechala. Nie przemyslalam tego, bo do domu mialysmy wracac na piechote, jednak Eleanor stwierdzila, ze jest za duzo zakupow i zadzwonila po taksowke. Gdy dotarlismy do domu, rozpakowalismy zakupy, potem kazda poszla do swojego pokojo. Bylam tak zmeczona, ze wzielam z walizki bielizne i poszlam wziasc kapiel. Gdy wyszlam Eleanor siedziala na moim lozku i spytala :
- Wiesz, ze jutro idziesz do szkoly?
- To juz jutro?!
- Tak, zaprowadze cie ok?
- Spoko.
- Idz spac. Dobranoc.
- Dobranoc.
Polozylam sie na lozku i myslalam. Okropnie sie stresowalam, przeciez nikogo tutaj nie znam. Bylam tak zmeczona, ze zasnelam dosyc szybko.
- No w końcu wstałaś, nawet nie wierz jak ciężko się ciebie budzi.
- Przepraszam, po prostu kocham spać i najlepiej bym się stąd nie ruszała. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Uwierz mi, lepiej będzie ci się spało w łóżku. - odpowiedziala i po chwili powiedziala :
- Chodz, pokaze ci nasz dom.
Nie chcialo mi sie stamtad wychodzic, ale innego wyjscia raczej nie mialam. Po chwili wyczlapalam sie z samochodu i wyszlam zobaczyc dom. Jak go zobaczylam to myslalam, ze snie. Z wrazenia zaczelam sie szczypac. Eleanor spojrzala na mnie jak na idiotke i spytala :
- Co ty robisz?!
- Sprawdzam czy to sen.
- Zaskocze cie : TO NIE JEST SEN! - krzyknela mi zadowolona do ucha.
- Okeey ale krzyczec nie musialas.
Byl to palac, cos jak willa, z wielkim ogrodem, tylko tyle zdazylam zobaczyc.
- Chodz pokaze ci reszte podczas gdy pan wniesie te wszystkie walizki na gore. - tu zwrocila sie do szofera. Zaprowadzila mnie za ogrod gdzie zobaczylam ogromny basen, pierwsza mysl, jaka przyszla mi do glowy to skok do wody. Nawet w ciuchach, a co tam mam do stracenia. Jednak opanowalam sie i zostawilam sobie te rozrywke na pozniej. Potem otworzyla drzwi do mieszkania, a wtedy to juz wgl mi opadla tzw. '' kopara ''. Zobaczylam wielki salon z plazma na scianie i XBOXem na podlodze. Wiedziala co lubie. Lubilam grac w takie gierki, nie lubilam siebie za to, bo uwazalam ze to bardziej chlopskie zajecie. Ze salonu bylo wejscie na kuchnie, nie umialam zbytnio gotowac, ale zawsze chcialam sie nauczyc. Potem zaprowadzila mnie do lazienki, moj wzrok przykula dosyc obszerna wanna i lustro. Najlepsze zostawila na koniec - moj pokoj. Zawsze marzylam o takim, byl on naprawde duzy z wielka szafa, ogromnym lozem z baldachimem i biurkiem z laptopem lezacym na nim oraz regalem z samymi ksiazkami. W koncu Eleanor sie odezwala :
- I jak ci sie podoba?
- Jest wspanialy, dziekuje!
- Chcilabym cie oprowadzic po okolicy, bo akurat musze isc do sklepu, moze... - niedokonczyla, bo po pokoju rozleglo sie glosne burczenie dochodzace wprost z mojego glodnego brzucha. Eleanor zaczela sie smiac i dokonczyla :
- Moze chcialabys ze mna isc do sklepu, a potem pojdziemy do Nandos?
- Nandos? Co to jest Nandos?
- Taka knajpka z Fast-Foodem.
- Ok. Tylko sie przyszykuje, daj mi jakies 15 minut, ok?
- Dobra, bede czekac na ciebie na dole. - odpowiedziala po czym wyszla z pokoju. Udalam sie w strone jednej z 15 walizek. Wygrzebalam jeansowe spodenki, zolta koszulke z Jack Willsa, ubralam czarne trampki. Uwielbialam chodzic w trampkach i koszulkach z Jackiem Willsem, chodz byly to meskie koszulki. W koncu upielam wlosy w fikusnego koka po czym zeszlam na dol i wyszlysmy. Pokazywala mi rozne rzeczy i mowila co to jest, byla moim przewodnikiem, w koncu dotarlismy do Nandos.
- Postanowilam, ze to bedzie nasz pierwszy cel, bo dzwieki, ktore wydawal twoj brzuch byly przerazajace. - powiedziala Eleanor.
- Ostrzegam cie, ze moze nie wyjdziemy stad tak szybko, bo ja kocham jesc. - ostrzeglam ja, lepiej zeby wiedziala. Weszlismy do srodka, usiedlismy przy stoliku i zastanawialismy sie, jakie zamowienie zlozyc.
- Ja poprosze frytki i cole. - powiedziala El.
- A ja frytki, hamburgera, kurczaka, sprite'a. - odpowiedzialam kelnerowi, na co ten spojrzal na mnie jakbym byla brudna czy cos. Rozejrzalam sie po sobie, ale wszystko bylo ok. Od razu spytalam Eleanor :
- Dlaczego on tak na mnie dziwnie patrzyl?
- Bo tak duzo zamowilas. Myslalam ze z tym jedzeniem to zartujesz. Zreszta jeden chlopak caly czas sie na ciebie patrzy od momentu, gdy zaczelas skladac zamowienie.
- Serio? Ktory? - zapytalam z zaciekawieniem.
- Ten o tam. - wskazala po prawej stronie. Siedzial tam blondyn, ktory widac, ze byl farbowany, przyznam, ze , bardzo przykul moja uwage, bo mialam wrazenie ze juz go gdzies widzialam, ale szybko o tym zapomnialam gdy moje zamowienie sie zjawilo. Oblizalam sie po ustach jak jakis lakomczuch i zaczelam jesc. Gdy juz wszystko sprzatnelam Eleanor przeszywala mnie wzrokiem, postanowilam ja spytac, o co jej chodzi.
- Eleanor?
- Tak?
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Bo sie zastanawiam.
- Nad czym?
- Gdzie ty to wszystko miescisz? Jesz tyle a jestes chuda jak patyk.
- Nie wiem, ale to chyba dobrze nie?
- No tak.
Eleanor ogladala jakas gazete, a ja ogladalam wszystko dookola, rozejrzalam sie w prawa strone, a tam nadal byl ten chlopak i patrzal na mnie jakos tak dziwnie. Od razu odwrocilam wzrok i w ciagu nie calej minuty wypilam moje picie. Chcialam stad isc jak najszybciej, bo glupio mi bylo, caly czas czulam na sobie jego wzrok. W koncu Eleanor tez chciala wyjsc, wiec wyszlam stamtad jak blyskawica. Potem poszlismy do slepu na zakupy. Ladowalam do wuzka co popadnie, po prostu mialam na wszystko ochote, a El sie do mnie usmiechala. Nie przemyslalam tego, bo do domu mialysmy wracac na piechote, jednak Eleanor stwierdzila, ze jest za duzo zakupow i zadzwonila po taksowke. Gdy dotarlismy do domu, rozpakowalismy zakupy, potem kazda poszla do swojego pokojo. Bylam tak zmeczona, ze wzielam z walizki bielizne i poszlam wziasc kapiel. Gdy wyszlam Eleanor siedziala na moim lozku i spytala :
- Wiesz, ze jutro idziesz do szkoly?
- To juz jutro?!
- Tak, zaprowadze cie ok?
- Spoko.
- Idz spac. Dobranoc.
- Dobranoc.
Polozylam sie na lozku i myslalam. Okropnie sie stresowalam, przeciez nikogo tutaj nie znam. Bylam tak zmeczona, ze zasnelam dosyc szybko.
piątek, 22 marca 2013
Rozdzial III
* TYDZIEN POZNIEJ *
W koncu nadzedl ten dzien. Tak dlugo na to czekalam, nie moglam sie doczekac, az znajde sie tak, w Londznie. Obudzilam sie z dobrym humorem, wstalam, zrobilam poranna toalete, ubralam sie w rurki i dluzsza blozke na ramiaczkach z Micki i Mousem, po czym zeszlam na dol. Zobaczylam rodzicow szykujacych sniadanie.
- Dziendobry. - powiedzialam do nich i pocalowalam w policzek po czym usiadlam przy stole.
- czesc kochanie. Widze ze masz dobry humor. - stwierdzil tata.
- Tak, masz racje, dzis jest najlepszy dzien mojego zycia. Jade do mojego wymarzonego miasta i jestem bardzo szczesliwa. - odpowiedzialam.
- A spakowalas sie juz? - spytala mama.
- Tak. Zrobilam to wczoraj. Mmm... Nalesniki. - powiedzialam i oblizalam sie po ustach.
- Co zamierzasz robic do 14? Jest dopiero 9. - stwierdzila mama.
- Pojde do Klaudii i posiedze z nia do twego czasu, musze sie z nia pozegnac. - powiedzialam ze smutkiem.
- Nie przejmuj sie, przeciez nie bedziecie sie widywac tylko miesiac, a potem spotkacie sie w Londynie. - pocieszal mnie tata.
- Tylko miesiac? To nie jest tylko miesiac, to AZ mieisac! - powiedzialam, po czym zabralam sie do spozywania nalesnikow. Byly naprawde pyszne, lubilam jesc wszystko co dobre, rodzice nazywali mnie zarlokiem. Co na to poradze? Po prostu uwielbiam jesc. Po konsumpcji tego jakze pysznego posilku, podziekowalam i poszlam do Klaudii. Idac przez park zwolnilam, szlam spacerkiem i uwaznie przygladalam sie otoczeniu. Chcialam to zapamietac. Ludzi wiecznie sie spieszacych, male dzieci bawiace sie z ich pupilami. W koncu przyjade tu za jakies 3 lata. Doszlam po jakis 30 minutach pod jej dom i zapukalam, otworzyla mi jej mama, Anna.
- Dziendobry, czy jest Klaudia?
- Tak, jest na gorze, prosze wejdz i dz do niej.
Posluchalam sie. Weszlam do srodka i od razu udalam sie w strone jej pokoju. Gdy weszlam, zobaczylam ja siedzaca na laptopie.
- Co robisz? - przysiadlam do niej i zapytalam.
- Aaaa.... Nic, siedze sobie na Facebooku. - odpowiedziala usmiechajac sie.
- Co ty masz taki dobry humor? - spytalam po czym odebralam jej laptopa i spojrzalam na ekran. Zobaczylam tam 5 chlopakow. No nie powiem, byli bardzo ladni.
- Oooo nie, znowu ci On Direction? - powiedzialam i zaczelam sie smiac.
- Nie On Direction tylko One Direction wariatko. - odpowiedziala i zaczela sie smiac.
- Ha-Ha-Ha. Bardzo smieszne. - powiedzialam - A tak wgl to co cie tak do nich ciagnie? - spytalam.
- Po prostu oni sa tacy swietni i ladni, a ich piosenki sa mega po prostu cudo! - krzyknela z zamyslona mina. Widac ze sie rozmarzyla.
- Juz sie tak nie podniecaj, bo sie posikasz. - powiedzialam i zaczelam sie smiac.
Posiedzialysmy, rozmawialysmy, caly czas sie smialysmy. Nawet nie zauwazylam, ze juz 13:30.
- Patrz, ktora godzina. - powiedzialam i obrocilam jej glowe tak, zeby widziala zegarek - za pol godziny musze byc w domu, bo wtedy jade na lotnisko. Odprowadzisz mnie? - spytalam z mina kota ze Shreka.
- No jasne, musimy sie pozegnac przeciez. - odpowiedziala - No chodz.
-
W drodze do mojego domu obie szlysmy cicho i nie odezwalysmy sie ani slowem. Myslalam, jak sie z nia pozegnac. Gdy spogladalam na nia ona patrzala na mnie rowniez, ale ze smutkiem w oczach, ja rowniez. Gdy bylysmy juz pod moim domem rozkleilam sie calkiem i mowilam przez lzy.
- Bede za toba tesknic. Przyjezdzaj do mnie jak najszybciej kochana.
- Ja za toba tez juz tesknie, niedlugo sie zobaczymy. - pocieszala mnie przyjaciolka. Widac bylo, ze zaraz wybuchnie. Razem zaczelysmy szlochac i rzucilysmy sie sobie w ramiona. Ludzie przechodzili i dziwnie sie na nas patrzyli. Stalysmy tak z 20 minut. Po czym pocalowalysmy sie w policzek, jeszcze raz przytulilismy i odeszlysmy kazda w swoja strone. Weszlam do domu i zobaczylam rodzicow.
- Juz, gotowa na przygode? - spytal tata.
- Pewnie, kiedy jedziemy?
- Juz. Kochanie idz po walizki Diany. - powiedziala mama do taty.
Poszlam razem z tata do pokoju, w celu pomocy zniesienia walizek do samochodu, bylo ich bardzo duzo, chyba z 15. Tata spojrzal na mnie wybaluszajac oczy i powiedzial :
- Wiecej tych walizek nie mialas?
- Wiecej walizek nie znalazlam na strychu. - odpowiedzialam zartobliwie.
Tata westchnal glosno, po czym zaczolznosic walizki. Troche mu to zajelo, 15 walizek nie znosi sie w 5 minut. Pol godziny napewno mu to zajelo.
W drodze na lotnisko duzo rozmawialam z rodzicami, spiewalismy i sie smialismy przez cala droge. Bedzie mi tego brakowac.
W koncu nadeszla najgorsza chwila, a mianowicie pozegnanie. Trwalo to dosyc dlugo, nie musze opisywac tego, chyba sie domyslacie.
Wsiadlam do samolotu, usiadlam, zapielam pasy, nalozylam sluchawki na uszy i zasnelam. Obudzila mnie stewardessa mowiac, ze jestesmy juz na miejscu. Wysiadlam i przywitalam sie z moja opiekunka. Byla brunetka, byla wysoka, miala 20 lat, byla prawie 6 lat ode mnie starsza, ale wiele razy rozmawialysmy na skype i swietnie sie dogadywalysmy. Byla nawet bogata, bo miala wlasnego szofera, ktory zapakowal moje walizki. Patrzac i spostrzegajac jakie ma trudnosci z wpakowaniem ich do bagaznika, wybuchlam niepochamowanym smiechem. Dowiedzialam sie, ze przed nami 2 godziny drogi wiec ulozylam sie wygodnie w samochodzie i poszlam spac.
W koncu nadzedl ten dzien. Tak dlugo na to czekalam, nie moglam sie doczekac, az znajde sie tak, w Londznie. Obudzilam sie z dobrym humorem, wstalam, zrobilam poranna toalete, ubralam sie w rurki i dluzsza blozke na ramiaczkach z Micki i Mousem, po czym zeszlam na dol. Zobaczylam rodzicow szykujacych sniadanie.
- Dziendobry. - powiedzialam do nich i pocalowalam w policzek po czym usiadlam przy stole.
- czesc kochanie. Widze ze masz dobry humor. - stwierdzil tata.
- Tak, masz racje, dzis jest najlepszy dzien mojego zycia. Jade do mojego wymarzonego miasta i jestem bardzo szczesliwa. - odpowiedzialam.
- A spakowalas sie juz? - spytala mama.
- Tak. Zrobilam to wczoraj. Mmm... Nalesniki. - powiedzialam i oblizalam sie po ustach.
- Co zamierzasz robic do 14? Jest dopiero 9. - stwierdzila mama.
- Pojde do Klaudii i posiedze z nia do twego czasu, musze sie z nia pozegnac. - powiedzialam ze smutkiem.
- Nie przejmuj sie, przeciez nie bedziecie sie widywac tylko miesiac, a potem spotkacie sie w Londynie. - pocieszal mnie tata.
- Tylko miesiac? To nie jest tylko miesiac, to AZ mieisac! - powiedzialam, po czym zabralam sie do spozywania nalesnikow. Byly naprawde pyszne, lubilam jesc wszystko co dobre, rodzice nazywali mnie zarlokiem. Co na to poradze? Po prostu uwielbiam jesc. Po konsumpcji tego jakze pysznego posilku, podziekowalam i poszlam do Klaudii. Idac przez park zwolnilam, szlam spacerkiem i uwaznie przygladalam sie otoczeniu. Chcialam to zapamietac. Ludzi wiecznie sie spieszacych, male dzieci bawiace sie z ich pupilami. W koncu przyjade tu za jakies 3 lata. Doszlam po jakis 30 minutach pod jej dom i zapukalam, otworzyla mi jej mama, Anna.
- Dziendobry, czy jest Klaudia?
- Tak, jest na gorze, prosze wejdz i dz do niej.
Posluchalam sie. Weszlam do srodka i od razu udalam sie w strone jej pokoju. Gdy weszlam, zobaczylam ja siedzaca na laptopie.
- Co robisz? - przysiadlam do niej i zapytalam.
- Aaaa.... Nic, siedze sobie na Facebooku. - odpowiedziala usmiechajac sie.
- Co ty masz taki dobry humor? - spytalam po czym odebralam jej laptopa i spojrzalam na ekran. Zobaczylam tam 5 chlopakow. No nie powiem, byli bardzo ladni.
- Oooo nie, znowu ci On Direction? - powiedzialam i zaczelam sie smiac.
- Nie On Direction tylko One Direction wariatko. - odpowiedziala i zaczela sie smiac.
- Ha-Ha-Ha. Bardzo smieszne. - powiedzialam - A tak wgl to co cie tak do nich ciagnie? - spytalam.
- Po prostu oni sa tacy swietni i ladni, a ich piosenki sa mega po prostu cudo! - krzyknela z zamyslona mina. Widac ze sie rozmarzyla.
- Juz sie tak nie podniecaj, bo sie posikasz. - powiedzialam i zaczelam sie smiac.
Posiedzialysmy, rozmawialysmy, caly czas sie smialysmy. Nawet nie zauwazylam, ze juz 13:30.
- Patrz, ktora godzina. - powiedzialam i obrocilam jej glowe tak, zeby widziala zegarek - za pol godziny musze byc w domu, bo wtedy jade na lotnisko. Odprowadzisz mnie? - spytalam z mina kota ze Shreka.
- No jasne, musimy sie pozegnac przeciez. - odpowiedziala - No chodz.
-
W drodze do mojego domu obie szlysmy cicho i nie odezwalysmy sie ani slowem. Myslalam, jak sie z nia pozegnac. Gdy spogladalam na nia ona patrzala na mnie rowniez, ale ze smutkiem w oczach, ja rowniez. Gdy bylysmy juz pod moim domem rozkleilam sie calkiem i mowilam przez lzy.
- Bede za toba tesknic. Przyjezdzaj do mnie jak najszybciej kochana.
- Ja za toba tez juz tesknie, niedlugo sie zobaczymy. - pocieszala mnie przyjaciolka. Widac bylo, ze zaraz wybuchnie. Razem zaczelysmy szlochac i rzucilysmy sie sobie w ramiona. Ludzie przechodzili i dziwnie sie na nas patrzyli. Stalysmy tak z 20 minut. Po czym pocalowalysmy sie w policzek, jeszcze raz przytulilismy i odeszlysmy kazda w swoja strone. Weszlam do domu i zobaczylam rodzicow.
- Juz, gotowa na przygode? - spytal tata.
- Pewnie, kiedy jedziemy?
- Juz. Kochanie idz po walizki Diany. - powiedziala mama do taty.
Poszlam razem z tata do pokoju, w celu pomocy zniesienia walizek do samochodu, bylo ich bardzo duzo, chyba z 15. Tata spojrzal na mnie wybaluszajac oczy i powiedzial :
- Wiecej tych walizek nie mialas?
- Wiecej walizek nie znalazlam na strychu. - odpowiedzialam zartobliwie.
Tata westchnal glosno, po czym zaczolznosic walizki. Troche mu to zajelo, 15 walizek nie znosi sie w 5 minut. Pol godziny napewno mu to zajelo.
W drodze na lotnisko duzo rozmawialam z rodzicami, spiewalismy i sie smialismy przez cala droge. Bedzie mi tego brakowac.
W koncu nadeszla najgorsza chwila, a mianowicie pozegnanie. Trwalo to dosyc dlugo, nie musze opisywac tego, chyba sie domyslacie.
Wsiadlam do samolotu, usiadlam, zapielam pasy, nalozylam sluchawki na uszy i zasnelam. Obudzila mnie stewardessa mowiac, ze jestesmy juz na miejscu. Wysiadlam i przywitalam sie z moja opiekunka. Byla brunetka, byla wysoka, miala 20 lat, byla prawie 6 lat ode mnie starsza, ale wiele razy rozmawialysmy na skype i swietnie sie dogadywalysmy. Byla nawet bogata, bo miala wlasnego szofera, ktory zapakowal moje walizki. Patrzac i spostrzegajac jakie ma trudnosci z wpakowaniem ich do bagaznika, wybuchlam niepochamowanym smiechem. Dowiedzialam sie, ze przed nami 2 godziny drogi wiec ulozylam sie wygodnie w samochodzie i poszlam spac.
czwartek, 7 marca 2013
Ogłoszenia parafialne =D
Przepraszam, że nic nie dodaje ale mam bardzo dużo roboty na głowie =(
Jeśli chcecie tutaj macie link do mojego coveru do Change Your Life na YT : http://www.youtube.com/watch?v=Vt7VCOORjjU
Czekam na więcej wyświetleń i ocen =) Nikt wgl nie wchodzi =(
Jeśli chcecie tutaj macie link do mojego coveru do Change Your Life na YT : http://www.youtube.com/watch?v=Vt7VCOORjjU
Czekam na więcej wyświetleń i ocen =) Nikt wgl nie wchodzi =(
niedziela, 3 marca 2013
Co sie działo na wczorajszym koncercie chłopców.

2. Niall przewrócił sie na scenie.
3. Louis zapomniał tekstu do Teenage Dirtbag i tylko coś nucił.
4. Louis ukradł buta Nialla i wyrzycił go w publiczność.
5. Niall zmienił słowa LT z " As much as I love you " na " As much as I love my shoes ".
6. Niall rzucił butem w Liama.
7. Liam podczas wczorajszego koncertu miał problem z wyciągnięciem dźwięku przy piosence
" Over Again ", ponieważ ma problemy z gardłem. Spojrzał na Zayn'a i powiedział
" Nie mogę tego zrobić ", a Zayn zaśpiewał za niego.
Tu macie link do gifa:
http://media.tumblr.com/ba0fc7611291a626a0521d3d95ac1034/tumblr_inline_mix6cvNSwn1qz4rgp.gif
8. Niall zaśpiewał kawałek OWOA po Hiszpańsku *o*.
9. Niall grający na gitarze na wczorajszym koncercie :
http://www.youtube.com/watch?v=xGjJ9UVNFdw
Rozdział II
" Gratuluję, informujemy Panią, że będzie pani uczestniczyć w 3 letniej wymianie narodowej. "
- Nie wierzę, a jednak się dostałam. - powiedziałam z bananem na twarzy.
- Oczywiście, że tak. Taka uczennica jak ty zasłużyła na to. Wyjeżdżasz za tydzień do Londynu.
Gdy to usłyszałam wpadłam w szał. Ale taki pozytywny szał. Zaczęłam skakać ze szczęścia i krzyczeć.
- O mój Boże, dziękuje! Nie pożałuje pan tego. Dziękuje! - powiedziałam po czym ze szczęścia przytuliłam mężczyzne.
Pan dyrektor się trochę zdziwił, a ja dopiero teraz spostrzegłam, co zrobiłam. Zapomniałam sie całkiem. od razu odkleiłam, się od mężczyzny, spuściłam głowę w dół i wybąkałam.
- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło, całkiem się zapomniałam.
- Nic się nie stało, doskonale cię rozumiem, a teraz mykaj na lekcje. - powiedział z uśmiechem dyrektor.
- Dobrze, dziękuje i dowidzenia. - odpowiedziałam i wyszłam.
Gdy wyszłam z gabinetu i szłam wzdłuż szkolnego korytarza, pomyślałam o konsekwencjach tego wyjazdu. Przecież Klaudia tam nie jedzie. Ja bez niej nie wytrzymam, jesteśmy nierozłączne jak siostry. Gdy o tym myślałam od razu posmutniałam, zastanawiałam się jak ja jej to powiem i przewidywałam jej reakcję. Złość, żal, smutek, brak empatii, i co najgorsze zerwanie przyjaźni. Gdy wróciłam do klasy, usiadłam na swoje miejsce i przez resztę godzin lekcyjnych siedziałam cicho. Siedziałam i myślałam. Cały czas o niej. Chciałabym, żeby mogła jechać razem ze mną, ale nie ma nawet takiej mozliwości.
Po kilkugodzinnej męczarni w końcu wyszłam ze szkoły. Zauważyłam Klaudię siedzącą na murku i patrzącą smutno w przestrzeń. Postanowiłam podejść do niej i spytać, czy jest wszystko ok.
- Hey kochana, co jest? - spytałam.
- Nic, musimy pogadać. - powiedziała i wskazała ręką puste miejsce obok abym usiadła.
Usiadłam i spytałam:
- Co się stało? O czym chcesz porozmawiać?
- Ja, ja, ja... - jąkała się.
- Spokojnie, rozluźnij się i powiedz co się stało. - poklepałam ja po ramieniu.
- Ok. Ja wyjeżdżam. - powiedziała ze łzami w oczach.
- Co? Jak to? Gdzie? KIEDY? - zasypywałam ją masą pytań. Byłam równie zaskoczona wiadomością jak i ona.
- Za miesiąc wyjeżdżam do Londynu. Mój tato dostał świetną ofertę pracy i che z niej skorzystać. Nie mam 18 lat, więc nie mam wyboru i muszę z nimi jechać. - mówiła.
- Ja też muszę ci coś powiedzieć. Za tydzień wyjeżdżam do Londynu na 3 letnią wymianę! Dostałam się! Więc napewno będziemy mieszkać gdzieś blisko siebie. - pocieszałam ją.
- Tak? To świetnie. - w końcu się uśmiechnęła, po czym powiedziała:
- No nie wiem, czy będziemy blisko siebie mieszkać. Londyn to dosyć duże miasto.
- Czy ty zawsze musisz wszystko przewidywać w najczarniejszych scenariuszach? Myśl pozytywnie. Jeśli będzie dzieliła nas jakaś odległość, pokonamy ją i będziemy przyjeżdżać do siebie i się spotykać.
- No tak, masz rację, ty to masz głowę. - powiedziała z uśmiechem na twarzy Klaudia.
- Dobra, ja muszę spadać do domu powiedzieć rodzicom, o ile wgl są w domu. Paa. - pocałowałam ja w policzek i odeszłam.
Pewnie moich rodziców nie będzie w domu jak zawsze. Moi rodzice są prawnikami, więc rzadko bywają w domu i raz na jakiś czas ich widuję. Nie ma do nich z tego powodu żalu, wiem, że pracują tak ciężko, aby utrzymać siebie i mnie i żebym miała jak najlepiej.
Gdy weszłam do domu, nie było ich. Nawet nie zdziwiło mnie to. Poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w luźne spodenki i bluzkę na ramiączka. Poszłam do ogrodu z telefonem, słuchawkami i książką pod pachą. Usadowiłam się na huśtawce, odłożyłam słuchawki i książkę, po czym wybrałam w telefonie numer rodziców. Nacisnęłam " połącz " po czym czekałam na ich głos w słuchawce. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Czwarty. Już miałam się rozłączać, kiedy usłyszałam głos w słuchawce:
- Halo?
- Cześć mamo. Musze ci coś powiedzieć. Masz czas?
- Tak, teraz mam przerwę, a o co chodzi?
- Pamiętasz kiedy mówiłam ci o tej wymianie międzynarodowej?
- Tak, pamiętam a dlaczego pytasz?
- Chodzi o to, że się dostałam i za tydzień wylatuję samolotem do Londynu.
Usłyszałam ciszę w słuchawce.
- Mamo, jesteś tam?
- Tak, jestem taka zaskoczona a zarazem szczęśliwa. I to już za tydzień? O mój Boże, wezmę sobie wolne z tatą i cię zawieziemy na lotnisko.
- Nie musisz, wiem jaki masz napięty grafik z tatą.
- Nie muszę, ale chcę. W końcu jestem twoją mamą, pamiętasz?
- Oczywiście, że pamiętam. Dobrze mamo, już ci nie przeszkadzam. Przekaż tacie wiadomość. Pa, kocham cię.
- My ciebie też kochamy słońce. Pa. - odpowiedziała i się rozłączyła.
Po miłej rozmowie postanowiłam posłuchać sobie muzyki i poczytać książkę. Jednak nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam jak to będzie wyglądać tam, w Wielkiej Brytanii. Nawet nie spostrzegłam, kiedy zasnęłam. Obudziłam się w tym samym miejscu, w którym zasnęłam. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam na górę, wykąpałam się, przebrałam się w piżamę, pooglądałam trochę TV i poszłam spać.
#NEWS
Liam podczas wczorajszego koncertu miał problem z wyciągnięciem dźwięku przy piosence
" Over Again ", ponieważ ma problemy z gardłem. Spojrzał na Zayn'a i powiedział
" Nie mogę tego zrobić ", a Zayn zaśpiewał za niego. Biedny Liaś :c
Tu macie link do gifa:
http://media.tumblr.com/ba0fc7611291a626a0521d3d95ac1034/tumblr_inline_mix6cvNSwn1qz4rgp.gif
- Nie wierzę, a jednak się dostałam. - powiedziałam z bananem na twarzy.
- Oczywiście, że tak. Taka uczennica jak ty zasłużyła na to. Wyjeżdżasz za tydzień do Londynu.
Gdy to usłyszałam wpadłam w szał. Ale taki pozytywny szał. Zaczęłam skakać ze szczęścia i krzyczeć.
- O mój Boże, dziękuje! Nie pożałuje pan tego. Dziękuje! - powiedziałam po czym ze szczęścia przytuliłam mężczyzne.
Pan dyrektor się trochę zdziwił, a ja dopiero teraz spostrzegłam, co zrobiłam. Zapomniałam sie całkiem. od razu odkleiłam, się od mężczyzny, spuściłam głowę w dół i wybąkałam.
- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło, całkiem się zapomniałam.
- Nic się nie stało, doskonale cię rozumiem, a teraz mykaj na lekcje. - powiedział z uśmiechem dyrektor.
- Dobrze, dziękuje i dowidzenia. - odpowiedziałam i wyszłam.
Gdy wyszłam z gabinetu i szłam wzdłuż szkolnego korytarza, pomyślałam o konsekwencjach tego wyjazdu. Przecież Klaudia tam nie jedzie. Ja bez niej nie wytrzymam, jesteśmy nierozłączne jak siostry. Gdy o tym myślałam od razu posmutniałam, zastanawiałam się jak ja jej to powiem i przewidywałam jej reakcję. Złość, żal, smutek, brak empatii, i co najgorsze zerwanie przyjaźni. Gdy wróciłam do klasy, usiadłam na swoje miejsce i przez resztę godzin lekcyjnych siedziałam cicho. Siedziałam i myślałam. Cały czas o niej. Chciałabym, żeby mogła jechać razem ze mną, ale nie ma nawet takiej mozliwości.
Po kilkugodzinnej męczarni w końcu wyszłam ze szkoły. Zauważyłam Klaudię siedzącą na murku i patrzącą smutno w przestrzeń. Postanowiłam podejść do niej i spytać, czy jest wszystko ok.
- Hey kochana, co jest? - spytałam.
- Nic, musimy pogadać. - powiedziała i wskazała ręką puste miejsce obok abym usiadła.
Usiadłam i spytałam:
- Co się stało? O czym chcesz porozmawiać?
- Ja, ja, ja... - jąkała się.
- Spokojnie, rozluźnij się i powiedz co się stało. - poklepałam ja po ramieniu.
- Ok. Ja wyjeżdżam. - powiedziała ze łzami w oczach.
- Co? Jak to? Gdzie? KIEDY? - zasypywałam ją masą pytań. Byłam równie zaskoczona wiadomością jak i ona.
- Za miesiąc wyjeżdżam do Londynu. Mój tato dostał świetną ofertę pracy i che z niej skorzystać. Nie mam 18 lat, więc nie mam wyboru i muszę z nimi jechać. - mówiła.
- Ja też muszę ci coś powiedzieć. Za tydzień wyjeżdżam do Londynu na 3 letnią wymianę! Dostałam się! Więc napewno będziemy mieszkać gdzieś blisko siebie. - pocieszałam ją.
- Tak? To świetnie. - w końcu się uśmiechnęła, po czym powiedziała:
- No nie wiem, czy będziemy blisko siebie mieszkać. Londyn to dosyć duże miasto.
- Czy ty zawsze musisz wszystko przewidywać w najczarniejszych scenariuszach? Myśl pozytywnie. Jeśli będzie dzieliła nas jakaś odległość, pokonamy ją i będziemy przyjeżdżać do siebie i się spotykać.
- No tak, masz rację, ty to masz głowę. - powiedziała z uśmiechem na twarzy Klaudia.
- Dobra, ja muszę spadać do domu powiedzieć rodzicom, o ile wgl są w domu. Paa. - pocałowałam ja w policzek i odeszłam.
Pewnie moich rodziców nie będzie w domu jak zawsze. Moi rodzice są prawnikami, więc rzadko bywają w domu i raz na jakiś czas ich widuję. Nie ma do nich z tego powodu żalu, wiem, że pracują tak ciężko, aby utrzymać siebie i mnie i żebym miała jak najlepiej.
Gdy weszłam do domu, nie było ich. Nawet nie zdziwiło mnie to. Poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w luźne spodenki i bluzkę na ramiączka. Poszłam do ogrodu z telefonem, słuchawkami i książką pod pachą. Usadowiłam się na huśtawce, odłożyłam słuchawki i książkę, po czym wybrałam w telefonie numer rodziców. Nacisnęłam " połącz " po czym czekałam na ich głos w słuchawce. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Czwarty. Już miałam się rozłączać, kiedy usłyszałam głos w słuchawce:
- Halo?
- Cześć mamo. Musze ci coś powiedzieć. Masz czas?
- Tak, teraz mam przerwę, a o co chodzi?
- Pamiętasz kiedy mówiłam ci o tej wymianie międzynarodowej?
- Tak, pamiętam a dlaczego pytasz?
- Chodzi o to, że się dostałam i za tydzień wylatuję samolotem do Londynu.
Usłyszałam ciszę w słuchawce.
- Mamo, jesteś tam?
- Tak, jestem taka zaskoczona a zarazem szczęśliwa. I to już za tydzień? O mój Boże, wezmę sobie wolne z tatą i cię zawieziemy na lotnisko.
- Nie musisz, wiem jaki masz napięty grafik z tatą.
- Nie muszę, ale chcę. W końcu jestem twoją mamą, pamiętasz?
- Oczywiście, że pamiętam. Dobrze mamo, już ci nie przeszkadzam. Przekaż tacie wiadomość. Pa, kocham cię.
- My ciebie też kochamy słońce. Pa. - odpowiedziała i się rozłączyła.
Po miłej rozmowie postanowiłam posłuchać sobie muzyki i poczytać książkę. Jednak nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam jak to będzie wyglądać tam, w Wielkiej Brytanii. Nawet nie spostrzegłam, kiedy zasnęłam. Obudziłam się w tym samym miejscu, w którym zasnęłam. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam na górę, wykąpałam się, przebrałam się w piżamę, pooglądałam trochę TV i poszłam spać.
#NEWS
Liam podczas wczorajszego koncertu miał problem z wyciągnięciem dźwięku przy piosence
" Over Again ", ponieważ ma problemy z gardłem. Spojrzał na Zayn'a i powiedział
" Nie mogę tego zrobić ", a Zayn zaśpiewał za niego. Biedny Liaś :c
Tu macie link do gifa:
http://media.tumblr.com/ba0fc7611291a626a0521d3d95ac1034/tumblr_inline_mix6cvNSwn1qz4rgp.gif
sobota, 2 marca 2013
Rozdział I
Nawet we śnie miała obraz całujacego sie Marcina. Obudziła się z płaczem i nie chciała iść do szkoły, gdyz obawiała się, że go tam spotka. Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Oczywiście była to Klaudia, która gdy zobaczyła zapłakaną Diane od razu ją przytuliła. Właśnie tego Diana potrzebowała. Uczucia, wsparcia oraz opieki. W myślach obiecała sobie, że już nigdy więcej nie będzie cierpieć przez chłopaka. Uświadomiła sobie, że płacz jest całkowicie bez sensu i w niczym jej nie pomoże. Jedyną nadzieją ucieczki od tego wszystkiego było uczestnictwo w wymianie międzynarodowej. Dopiero teraz jej się przypomniało, że minął miesiąc od złożenia podania i dzisiaj powinny być wyniki. Z zamyśleń wyrwała ją Klaudia.
- No już, wstawaj, bo się spóźnimy do szkoły. - krzyczała jej do ucha.
- No przecież zrozumiałam, już wstaje. - oznajmiła Diana.
Gdy spojrzała na telefon w celu sprawdzenia godziny zauważyła 10 nieodebranych połączeń od NIEGO. Była 7:00 a ona jeszcze nie była ubrana, a jej bardzo dużo czasu zajmuje przygotowanie sie do szkoły. Oprzytomniała i zaczeła szybko sie myć, czesać i ubierać. Założyła czerwone jeansy, białą bluzkę i czarne trampki. Gdy zeszła na dół zobaczyła jej najlepszą przyjaciółke szykującą śniadanie.
- Proszę kochana, jedz i wychodzimy. - powiedziała z usmiechem Klaudia.
* Z PERSPEKTYWY DIANY *
Idąc z Klaudią do szkoły humor mi się poprawił i coraz mniej się przejmowałam Marcinem. Klaudia cały czas opowiadała mi kawały i rozśmieszała do łez. Gdy byłyśmy przed budynkiem szkoły poczułam, że ktoś mnie łapie za nadgarstek. Był to ON oczywiście.
- Diana, czekaj. - powiedział.
W myślach powtarzałam sobie " BĄDZ SILNA "
- Czego chcesz? - powiedziałam bez entuzjazmu.
- Porozmawiać. - odpowiedział.
- Myślę, że nie mamy o czym. To koniec. Nie pisz, nie dzwoń, usuń mój nodpowiedziaumer i się do mnie nie zbliżaj. A teraz wracaj do swojego plastika. - powiedziałam i z głową podniesioną do góry dumnie odeszłam. Moja gadka zadziałała, bo nie pobiegł za mną ani nic z tych rzeczy.
- Co on od ciebie chciał? - spytała Klaudia.
- Porozmawiać. - zacytowałam.
- Nie wiem o czym?
- Ja też nie.
- Nie przejmuj się nim.
- Nie mam zamiaru. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- No i to mi sie podoba! - krzyknęła po czym mnie przytuliła.
Niestety nie byłyśmy w tej samej klasie, Klaudia była młodsza o rok, więc niechętnie musiałyśmy się rozłączyć do klas.
Lekcje mijały w miarę szybko, najgorzej jak zawsze było z matmą. Siedziałam w ławce i udawałam, że słucham, gdy nagle ktoś wszedł do klasy.
- Przepraszam , czy mógłbym na chwilę prosić pannę Dianę Anne? - zapytał chłopak.
- Oczywiście - odpowiedziała nauczycielka.
Zostawiłam swoje rzeczy i wyszłam z klasy.
- O co chodzi ?
- Pan dyrektor cię do siebie prosi.
- Dobrze , już idę. Dzięki.
- Spoko. Polecam się na przyszłość.
Ominęłam bruneta i skierowałam się do gabinetu dyrektora. Idąc w tamtą stronę wiedziałam o co chodzi. Zapukałam lekko do gabinetu, po czym usłyszałam :
- Proszę.
Weszłam , po czym powiedziałam :
- Dzieńdobry , panie dyrektorze. Prosił mnie pan do siebie ?
- Tak , skierowałem cię do siebie , bo chciałem ci przedstawić wyniki.
- Dobrze , więc słucham.
Jego mina była poważna, więc wywnioskowałam tylko jedno : nie przeszłam dalej i nie będę uczestniczyć w wymianie.
- A więc oto wyniki. - powiedział.
Wręczył mi kopertę z wynikami, jednak nie chciałam jej otwierać, bo już wiedziałam , jakie są wyniki.
- Nie bój się, otwórz i zobacz - powiedział z przekonaniem dyrektor.
Więc otworzyłam kopertę i przeczytalam wyniki...
Nie wiem kiedy dodam następny rozdział. Piszcie w kom czy wam sie podoba. =)
Jak tam wrażenia po obejrzniu OWOA? Ja lałam ze śmiechu :D
- No już, wstawaj, bo się spóźnimy do szkoły. - krzyczała jej do ucha.
- No przecież zrozumiałam, już wstaje. - oznajmiła Diana.
Gdy spojrzała na telefon w celu sprawdzenia godziny zauważyła 10 nieodebranych połączeń od NIEGO. Była 7:00 a ona jeszcze nie była ubrana, a jej bardzo dużo czasu zajmuje przygotowanie sie do szkoły. Oprzytomniała i zaczeła szybko sie myć, czesać i ubierać. Założyła czerwone jeansy, białą bluzkę i czarne trampki. Gdy zeszła na dół zobaczyła jej najlepszą przyjaciółke szykującą śniadanie.
- Proszę kochana, jedz i wychodzimy. - powiedziała z usmiechem Klaudia.
* Z PERSPEKTYWY DIANY *
Idąc z Klaudią do szkoły humor mi się poprawił i coraz mniej się przejmowałam Marcinem. Klaudia cały czas opowiadała mi kawały i rozśmieszała do łez. Gdy byłyśmy przed budynkiem szkoły poczułam, że ktoś mnie łapie za nadgarstek. Był to ON oczywiście.
- Diana, czekaj. - powiedział.
W myślach powtarzałam sobie " BĄDZ SILNA "
- Czego chcesz? - powiedziałam bez entuzjazmu.
- Porozmawiać. - odpowiedział.
- Myślę, że nie mamy o czym. To koniec. Nie pisz, nie dzwoń, usuń mój nodpowiedziaumer i się do mnie nie zbliżaj. A teraz wracaj do swojego plastika. - powiedziałam i z głową podniesioną do góry dumnie odeszłam. Moja gadka zadziałała, bo nie pobiegł za mną ani nic z tych rzeczy.
- Co on od ciebie chciał? - spytała Klaudia.
- Porozmawiać. - zacytowałam.
- Nie wiem o czym?
- Ja też nie.
- Nie przejmuj się nim.
- Nie mam zamiaru. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- No i to mi sie podoba! - krzyknęła po czym mnie przytuliła.
Niestety nie byłyśmy w tej samej klasie, Klaudia była młodsza o rok, więc niechętnie musiałyśmy się rozłączyć do klas.
Lekcje mijały w miarę szybko, najgorzej jak zawsze było z matmą. Siedziałam w ławce i udawałam, że słucham, gdy nagle ktoś wszedł do klasy.
- Przepraszam , czy mógłbym na chwilę prosić pannę Dianę Anne? - zapytał chłopak.
- Oczywiście - odpowiedziała nauczycielka.
Zostawiłam swoje rzeczy i wyszłam z klasy.
- O co chodzi ?
- Pan dyrektor cię do siebie prosi.
- Dobrze , już idę. Dzięki.
- Spoko. Polecam się na przyszłość.
Ominęłam bruneta i skierowałam się do gabinetu dyrektora. Idąc w tamtą stronę wiedziałam o co chodzi. Zapukałam lekko do gabinetu, po czym usłyszałam :
- Proszę.
Weszłam , po czym powiedziałam :
- Dzieńdobry , panie dyrektorze. Prosił mnie pan do siebie ?
- Tak , skierowałem cię do siebie , bo chciałem ci przedstawić wyniki.
- Dobrze , więc słucham.
Jego mina była poważna, więc wywnioskowałam tylko jedno : nie przeszłam dalej i nie będę uczestniczyć w wymianie.
- A więc oto wyniki. - powiedział.
Wręczył mi kopertę z wynikami, jednak nie chciałam jej otwierać, bo już wiedziałam , jakie są wyniki.
- Nie bój się, otwórz i zobacz - powiedział z przekonaniem dyrektor.
Więc otworzyłam kopertę i przeczytalam wyniki...
Nie wiem kiedy dodam następny rozdział. Piszcie w kom czy wam sie podoba. =)
Jak tam wrażenia po obejrzniu OWOA? Ja lałam ze śmiechu :D
Prolog
Biegła zapłakana niewiedząc gdzie, niezwracała uwagi na dziwnie spoglądających na nią ludzi. Chciała uciec od tego wszystkiego, a zwłaszcza od NIEGO. To przez niego płakała i cierpiała, to on ją zranił. Nie miała siły biec, więc przysiadła na ławce i zaczeła szlochać. Nagle usłyszała za sobą całkiem znajomy głos.
- Co ty tutaj robisz? I dlaczego płaczesz?
Była to Klaudia, jej najlepsza przyjaciółka. Zawsze się z nią dobrze dogadywała, świetnie sie rozumiały. Diana nie miała siły żeby odpowiadać, głos uwiązł jej w gardle.
- Chodź, zabiorę cię do siebie. Zostaniesz u mnie na noc i wszystko mi opowiesz.
- Okej, ale najpierw chodźmy do mnie po rzeczy i książki, przecież jutro musimy iść do szkoły. - odezwała sie cicho Diana.
Gdy były już u Klaudii w domu i poszły do jej pokoju Diana zaczeła opowiadać.
- A więc byłam w drodze do szkoły, gdy moją uwage przykuła pewna całująca sie para. Podeszłam bliżej, by zobaczyć kto to, poprostu strasznie mnie to ciekawiło. Okazało sie, że był to Marcin, całował namiętnie jakiegoś plastika. Gdy tylko mnie zauważył odrazu uciekłam. Po jakimś czasie błądzenia po okolicy znalazłaś mnie w parku. A reszte już znasz.
- Mówiłam ci, że Marcin to dupek. Nie płacz, on nie jest tego wart. A teraz chodź położyć sie spać. Jest już 2 w nocy, a my musimy wcześnie wstać. - powiedziała Klaudia.
- Dobrze, dobranoc. - odpowiedziała Diana i zasneła.
- Co ty tutaj robisz? I dlaczego płaczesz?
Była to Klaudia, jej najlepsza przyjaciółka. Zawsze się z nią dobrze dogadywała, świetnie sie rozumiały. Diana nie miała siły żeby odpowiadać, głos uwiązł jej w gardle.
- Chodź, zabiorę cię do siebie. Zostaniesz u mnie na noc i wszystko mi opowiesz.
- Okej, ale najpierw chodźmy do mnie po rzeczy i książki, przecież jutro musimy iść do szkoły. - odezwała sie cicho Diana.
Gdy były już u Klaudii w domu i poszły do jej pokoju Diana zaczeła opowiadać.
- A więc byłam w drodze do szkoły, gdy moją uwage przykuła pewna całująca sie para. Podeszłam bliżej, by zobaczyć kto to, poprostu strasznie mnie to ciekawiło. Okazało sie, że był to Marcin, całował namiętnie jakiegoś plastika. Gdy tylko mnie zauważył odrazu uciekłam. Po jakimś czasie błądzenia po okolicy znalazłaś mnie w parku. A reszte już znasz.
- Mówiłam ci, że Marcin to dupek. Nie płacz, on nie jest tego wart. A teraz chodź położyć sie spać. Jest już 2 w nocy, a my musimy wcześnie wstać. - powiedziała Klaudia.
- Dobrze, dobranoc. - odpowiedziała Diana i zasneła.
Wstęp
Śliczna, niska brunetka z Polski o imieniu Diana dostaje się na wymiane międzynarodową do Londynu. Jej opiekunką zostaje niejaka Eleanor Calder. Pierwszego dnia szkoły dziewczyna poznaje lokowatego chłopaka o zielonych oczach, odrazu zaczynają się świetnie dogadywać. Chodzą razem na wypady do kina, nie mają przed sobą żadnych tajemnic. Lecz Harry ( bo tak ma na imie chłopak ) nie powiedział Dianie o sobie wszystkiego...
Jesteście ciekawi co dalej potoczy sie w życiu naszej bohaterki?
Zapraszam do miłego czytania =)
Jesteście ciekawi co dalej potoczy sie w życiu naszej bohaterki?
Zapraszam do miłego czytania =)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)